niedziela, 20 listopada 2022

               W październiku 1962 roku, Jimi poznaje w Clarksville człowieka, który roztacza przed nim wielką wspaniała wizję dobrze płatnych koncertów w Indianapolis, gdzie już raz był z Billym, przeżywając w drodze spore przygody, związane z awarią starego samochodu, jakim wtedy podróżowali. Namawia więc kolegów z zespołu do wyjazdu i tym razem znów okazuje się, jak niewiele trzeba, by go oszukać. Bowiem na miejscu w Indianapolis muzycy przekonują się, że w klubie, do którego pojechali, nie może występować zespół złożony wyłącznie z czarnych muzyków.       Znajdują wprawdzie dorywczą pracę w innym miejscu, ale po trzech tygodniach kiepskiej egzystencji, kiedy mieszkają podobnie, jak to było na początku w Clarksville, co niechętnie przyznawał Jimi - W budynkach dopiero stawianych, gdzie nie było jeszcze dachów ani podłóg... Ten epizod krótko spuentuje Billy Cox - W Clarksville graliśmy z różnymi chłopakami. Odłączyliśmy się od nich i przenieśliśmy do Indianapolis, by spróbować własnych sił, ale bez żadnego powodzenia... Po tej nauczce decydują się więc wrócić do Clarksville. Billy Cox wspomniał - Jimi był łatwowierny. To ja zawsze musiałem Jimiego sprowadzać na ziemię mówiąc: 'Ten facet ma nie po kolei w głowie'...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz