środa, 4 listopada 2020

Stonesi i Jimi 1966

            Póki co, Linda Keith próbuje dalej. Rozumuje - jeśli nie udało się z Oldhamem i Steinem, to może "Stonesi" zajmą się Hendrixem. Jagger i Richards powinni pamiętać, że na początku ich kariery bardzo im pomógł Alexis Korner, teraz więc - myśli Linda - sami mogą pomóc komuś innemu. Grupa "The Rolling Stones" właśnie wraca do Nowego Jorku, gdzie w sobotę drugiego lipca ma dać koncert na słynnych ziemnych kortach tenisowych w Forest Hills. John Lennon opowiadał Janowi Wennerowi - Tournee "Beatlesów" było czymś co pokazał Fellini w "Satyryconie"... Podobnie miało być wtedy ze "Stonesami". Dziewcząt ze sobą nie zabierali, spodziewając się, że na trasie na nich będą czekać tłumy fanek. Można więc sobie wyobrazić minę Keitha Richardsa, który po dziewięciu dniach spędzonych na trasie zjawia się w nocy w hotelu na Manhattanie i w towarzystwie swojej dziewczyny widzi znowu tego samego czarnego faceta. Obraz może jest mniej podejrzany, bo wraz z nią są jeszcze Roberta Goldstein i Mark Kauffman, ale i tak Keith Richards przyzna potem Johnny'emu Blackowi - Miałem dziewczynę, która uciekła z Jimim Hendrixem... Mocno to skomplikuje relacje między tymi dwoma gitarzystami, chociaż Richards jeszcze nie wie, że Linda ukradkiem zabrała z jego pokoju nową białą gitarę Fendera Stratocastera i zostawiła u Jimiego. Teraz jednak, mocno podekscytowana, opowiada Richardsowi o tym gitarzyście i namawia go na jego koncert, wieczorem w Ondine na East 59th Street, blisko Queensboro Bridge. Najpierw jednak "Stonesi" muszą otworzyć Festiwal Muzyczny na Forest Hills Tennis Stadium w Queens, właśnie niedaleko Ondine.

            Wśród utworów, które składają się wtedy na występ "Stonesów", jest tylko jeden, którego nie napisali sami - "Not Fade Away". Pozostałe numery są singlami ich autorstwa oraz kawałkami z nowej płyty "Aftermath". Wydano ją w USA w dniu ich przylotu do Ameryki, czyli dwudziestego trzeciego czerwca. Kilka tygodni później, 19 sierpnia Bryan Gray z Desert News złośliwie napisze - Ten album robi świetną robotę dla zespołu w pozbywaniu się publiczności powyżej dwudziestu lat. Powód - oni próbują śpiewać...

            ...Nasz koncert w Forest Hills w Nowym Jorku - wspominał Bill Wyman - miał być jednym z najważniejszych podczas tej trasy, ale na stadion mieszczący 14 500 osób sprzedano tylko 9 500 biletów... Na ten koncert "Stonesi" lecą helikopterem z Manhattanu do Queens. Na miejscu widzą, że widownia wypełniona jest zaledwie w trzech czwartych, bo bilety po pięć i dziesięć dolarów, dla wielu fanów okazały się za drogie. Zespół ochrania zespół trzystu siedemdziesięciu pięciu policjantów. Panuje nieznośny nowojorski upał, ale temperatura na widowni jest jeszcze wyższa - Tradycyjnie – gaz łzawiący, pałki... "Stonesi" wykonują dziesięć utworów, w tym, na koniec "19th Nervous Breakdown", "Paint It Black" oraz "(I Can't Get No) Satisfaction". ...W czasie ostatniego numeru zespołu „Satisfaction”, kilka dziewcząt wybuchło nieopanowanym płaczem, kilkunastu młodych ludzi rozmyślnie przedarło się przez kordon policji - napisał jeden z reporterów następnego ranka w dzienniku New York Times - Zespół natychmiast się wycofał i w parę sekund zapalono światła na stadionie, a helikopter Rolling Stonesów odleciał w noc…          

            Ten swój koncert muzycy "The Rolling Stones" postanawiają uświetnić imprezą drugiego lipca 1966 w dyskotece Ondine lub Cafe Wha? ...Oboje Keithowie (Linda i Richards - przyp. aut.) - jak napisał Christopher Sandford - wstrzymali oddech, kiedy psychodelicznie ubrany muzyk skakał po scenie, grając na cały regulator składankę Dylana z dodatkiem świdrującego sprzężenia zwrotnego... Bill Wyman dodawał - To było dziwne, bo robił to, czego nie robi przeciętny muzyk, choć Charlie Patton grywał na gitarze trzymanej między nogami, już w latach dwudziestych. T-Bone Walker robił to samo w latach czterdziestych i pięćdziesiątych. Więc nie było to niczym nowym w ogóle, ale nowym dla tej publiczności...

            Jonesowi, Wymanowi i Wattsowi gra Hendrixa bardzo się podoba. Richardsowi i Jaggerowi, choć temu pierwszemu raczej z oporami, też. Wiele lat później Keith Richards wspominał - On (Hendrix) był fantastyczny. Zagrał w klubie, z zespołem towarzyszącym, pieśni Dylana i "Wild Thing". Fantastycznie. To był jeden z tych facetów, o których wiedziałeś, że będziesz chciał ich znów zobaczyć. Był tak jak Brian... (Chodziło mu oczywiście o Briana Jonesa - pry. aut.). Mick Jagger parę miesięcy później opowie o tym reporterowi Melody Maker  Widziałem go jakiś rok temu w Nowym Jorku. Teraz mogę mieć do siebie pretensje, że nic nie zrobiłem. Choć wtedy nie był aż tak dobry, jak teraz... Mówił o tym także Jimi Hendrix w wywiadzie dla pisma Music Maker w Paryżu dziewiątego października 1967, kiedy wystąpił w Olympii. Gdyby jednak przyjmować dosłownie to co powiedzieli Jagger i Richards, to pierwsze ich spotkanie musiałoby nastąpić jeszcze w 1965 roku - i tu Bill Wyman podał nawet datę - pierwszego listopada.

            W lipcu 1966 roku przed "Stonesami" była dalsza trasa po Stanach. Uzgadniają więc, że wrócą do tematu, czyli Hendrixa, kiedy zakończą się ich ówczesne występy, a następny mają już jutro w stanie New Jersey w Asbury Park w Convention Hall.

            Bill Wyman, wówczas basista grupy "The Rolling Stones" nie zapamiętał nazwy klubu, podając - Wieczorem z Forest Hills poszliśmy do jakiegoś klubu, gdzie grał Jimmy James. John Hammond powiedział mi, że jest niesamowity i miał rację... Kilka lat później Wyman dodawał - Pierwszy raz zobaczyłem go w klubie w Queens w Nowym Jorku w roku 1966, nazywał się Jimmy James. Robił to, czego przeciętny człowiek nie robił, grał na gitarze za głową, szarpał struny zębami. Jimi był miłym facetem i wszyscy "Stonesi" go zaakceptowali. Kiedy wróciłem z Ameryki, wpadłem w Scotch of St. James na "Animalsów". Chas, basista powiedział: 'W przyszłym tygodniu lecimy do Stanów'. Ja mu na to: 'Jeśli będziesz w Nowym Jorku, idź i zobacz faceta nazwiskiem Hendrix. Jest fantastyczny.' I tak zrobili. Chas podpisał z nim kontrakt i go tu przywiózł... Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie kłopot z datami i okolicznościami, które zapewne się pomieszały Billowi, który uchodzi także za bardzo rzetelnego kronikarza zespołu "The Rolling Stones". A może chciał on pokazać, jaki miał wpływ na karierę Hendrixa? Przypomnę, że trzydziestodniowe tournee "Stonesów" zakończy się dwudziestego ósmego lipca w Hawaii International Center w Honolulu, kiedy Jagger zapowie ze sceny - To jest nasz ostatni występ... jaki damy... kiedykolwiek... "Animalsi" zaś byli już w USA od trzeciego lipca, oczywiście tego samego roku.

            Przed powrotem do Anglii Bill Wyman w Nowym Jorku weźmie jeszcze udział w sesji nagraniowej Johna Hammonda Jr., na której powstaną dwa utwory do albumu „I Can Tell” (1967): tytułowy oraz „I Wish You Would”. Potem obaj Bill i John udają się do Boba Dylana. I tu, pojawia się jeszcze jedna wersja opowieści - jak i kiedy basista "Stonesów" dowiedział się o Hendrixie. ...Wyman po raz pierwszy słyszy wtedy o fantastycznym gitarzyście, który gra w Nowym Jorku. Jimi, bo to o niego chodzi, mieszka przez ten tydzień wraz z Lindą Keith w hotelu Hilton w Rockefeller Center przy 6th Avenue...

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz