sobota, 7 listopada 2020

Cafe Wha?

            ...Poszedłem własną drogą do Village. Założyłem swój własny mały zespół, który używał dwóch nazw: "The Rainflowers" oraz "Blue Flames". Każda z nich była właściwa...

            Dla turystów oraz dla tych, którzy w 1966 roku z bliska chcieliby usłyszeć jakąś autentyczną muzykę lub poezję, MacDougal jest główną ulicą w Greenwich Village. Poniżej Washington Square Park, gdzie przecinają się MacDougal i West 3rd Street, zaczynał się dla nich szlak prowadzący przez Bleecker Street do La Guarda Place i południowej części kampusu mieszkalnego Uniwersytetu Nowojorskiego. Szlak, przy którym w kawiarniach, klubach i restauracjach, można było się napić, coś zjeść, posłuchać muzyki i zobaczyć znane osobistości kultury. Wśród wielu kawiarni, klubów i sklepów odwiedzanych wówczas przez wielkie tłumy, na rogu McDougal i Minetta Lane, w suterenie najbardziej uczęszczanego gmachu przy MacDougal Street 115, znajdowała się (i do dziś znajduje) - Cafe Wha?, jak zanotował Robert Shelton, kronikarz Dylana - W tym czasie jedno z najgorętszych miejsc...

            Właścicielem kawiarni jest Manny Roth. Zapisał się w historii jako ten, który urządził pierwszy w Nowym Jorku występ jeszcze wtedy nieznanego nikomu Boba Dylana. Tego pierwszego dnia Dylan akompaniował na harmonijce białemu bluesmanowi i folkowcowi Fredowi Neilowi. ...Taka jest legenda, ale to też może być prawda - zanotował Paul Williams - że w swój pierwszy wieczór w Nowym Jorku tu wystąpił... Było to, dodam, pod koniec stycznia 1961 r. Kiedy bardzo mocno przybrała fala folkowa, w Cafe Wha? na dobre ze swoim zespołem, grającym na stalowych bębnach rozgościł się Victor “Superman” Brady. ...Ale szybko zniknął - wspominał Richie Havens - bo pojawili się młodzi z Bobem Dylanem, Joan Baez, Odettą, triem "Peter, Paul & Mary", ogromna grupa tradycyjnych i współczesnych śpiewaków i kompozytorów... Klub ten zasłynął jeszcze dlatego, że - jak dopisał Charles Cross - Pracowała w nim jako kelnerka Mary Travers... Mary wraz z Peterem Yarrowem i Noelem Paulem Stookey'em tworzyła wspominane już w tej książce trio "Peter, Paul & Mary".

            W hierarchii klubów Greenwich Village Café Wha? nie jest tak wysoko, jak choćby znajdujący się naprzeciw Gaslight, gdzie obejrzeć można występy takich wykonawców, jak folkowcy Tim Hardin, Bob Dylan, David Van Ronk, czy tradycyjni bluesmani w rodzaju Mississippi Johna Hurta, Sonny'ego Terry i Browniego McGhee.

            W 1966 roku, jest to już miejsce, w którym zobaczyć można bardzo różne artystyczne prezentacje. Jak zapamiętał Dylan - Dzienny program artystyczny Cafe Wha? to było istne mydło i powidło: komik, brzuchomówca, zespół grający na stalowych bębnach, poeta, facet udający kobietę, duet śpiewający szlagiery z Broadway’u, magik z królikiem w kapeluszu, hipnotyzer w turbanie, człowiek strojący miny – występował tu każdy, kto chciał się przebić… Ciemność wnętrza kawiarni rozjaśniają wtedy tylko zapalone świece ustawione na stołach w niebieskich szklanych pojemnikach, a widzowie są raczej tolerancyjni i wyrozumiali dla artystów, jak zauważył David Henderson - łatwo wybaczając im ewentualne potknięcia... Bo też może tu bowiem wystąpić każdy, kto ma odwagę wstać od stolika i wejść na scenę. Jednym słowem, mogą to być absolutni debiutanci. ...Każdy mógł wyjść na scenę i spróbować swoich sił - dodawała Janice Hargrove, wówczas kelnerka w klubie - większość grała, powiedzmy, tak sobie... Wszyscy jednak zdawali sobie sprawę z tego, że jeśli zostaną przez widzów i menedżera dobrze przyjęci, mogą otrzymać angaż na najbliższy wieczór i wystąpić już za pieniądze, raczej wtedy niewielkie, bo ceny w klubie nie są wygórowane, a poza tym, przy jednym posiłku, jednym drinku, czy samej kawie można było spędzić tu cały wieczór. Zwykle, jak napisał Charles Cross - Kupowano "zielonego tygrysa" za 70 centów, czyli wodę sodową z limonką... Jedynie w weekendy za wstęp do klubu trzeba było zapłacić dolara. Portier Tex, stając wtedy w drzwiach Café Wha? zaprasza do wejścia przechodzących ulicą turystów. Klientów zaś stanowią ci, co przychodzą w tygodniu, aby posłuchać, a może też odkryć młode talenty oraz przede wszystkim turyści, tacy, co nie mają zbyt wiele pieniędzy na wejście do bardziej ekskluzywnych i co oczywiste droższych miejsc, typu Figaro, czy Fat Black Pussycat, gdzie można przysłuchać się intelektualnym dyskusjom znanych artystów i poetów, a po pobycie w Village, chcieliby się tym przed znajomymi pochwalić. Richie Havens opowiadał, że - Cafe Wha? to było jedno z niewielu miejsc nastawionych na zarobek, wyciąganie pieniędzy z kieszeni ludzi, zwłaszcza turystów. Już w godzinach popołudniowych napływały tłumy, a po północy było pełno. To miejsce omijało naprawdę niewielu turystów... I właśnie o różnorodne atrakcje dla turystów i łowców talentów dba właściciel Wha? Manny Roth, regularnie udostępniając małą scenę klubową młodym wykonawcom.

            Właśnie do niego, namówiony i zaanonsowany przez Richiego Havensa, w któryś poniedziałek (prawdopodobnie pod koniec maja 1966 r.) zgłasza się Jimi Hendrix, który opowiadał późniejCafe Wha? była jednym z pierwszych miejsc, gdzie stanęła moja noga. Oczywiście miałem nadzieję, że pozwolą mi też tam grać. To było trochę moim marzeniem... Zapewnie również dlatego, że występował tu jego idol Bob Dylan, śpiewając pieśni Woody Guthriego. ...Café Wha? to był klub przy MacDougal Street w sercu Greenwich Village -zapamiętał sam Bob Dylan - Przypominał kazamaty, nie prowadził wyszynku, był słabo oświetlony, miał niski strop, wyglądał jak wielki refektarz i był otwierany w południe, a zamykany o czwartej nad ranem… Potwierdzał to Jerry Hopkins - Był to straszliwie mroczny klub w suterenie uczęszczanego gmachu przy MacDougal Street, do którego popołudniami zapraszano nieznanych wykonawców na przesłuchania... ...Cafe Wha? to świątynia. To bardzo specjalne miejsce. Występ tutaj powoduje większy stres, niż występ w Madison Square Garden. Tu nie przejdzie żaden błąd. Tu występowali najlepsi - tłumaczył wiele lat później w gazecie New York Times bratanek właściciela David Lee Roth, wokalista rockowej formacji "Van Halen". I wiedział o tym nie tylko on, bowiem rok po występach Hendrixa, w Café Wha? zagra grupa "The Castiles" z Brucem Springsteenem - Prawie zawsze grali podczas popołudniowych imprez dla lokalnej nastoletniej publiczności. Ale granie na tej samej scenie, która była świadkiem początków kariery Boba Dylana, czy Jimiego Hendrixa, to już nie były przelewki...

           Do Wha? w ciemnej i wilgotnej piwnicy wypełnionej używanymi krzesłami i maleńką sceną schodziło się w dół po stromych schodach. Kiedyś była tam stajnia dla koni, z rampą prowadzącą w stronę MacDougal Street, na środku pomieszczenia pozostała więc przechodząca przez jego środek rynna, którą w dawnych czasach odprowadzano końskie odchody. Pomieszczenie nie było zbyt wielkie, w Cafe Wha? mogło się tu maksymalnie zmieścić tylko 325 osób. Skąd ta dziwna i zagadkowa dość nazwa? Tłumaczył sam Manny Roth, który kilka lat przed opisanymi tu wydarzeniami został właścicielem pomieszczenia, przerobionego na mały garaż z wyjazdem na West 3rd Street. Piwniczne pomieszczenie oddalone było zaledwie o jeden dom na południe od Washington Square, było więc w ścisłym centrum "Wioski". Zatem w 1960 roku Roth postanowił wykorzystać to miejsce inaczej. Wstawił wełnianą kanapę, wniósł trochę starych, znalezionych na śmietnikach mebli, na ścianie umieścił znak "folk music" i otworzył swój interes. ...Nazwałem tę kawiarnię Cafe Wha? - wspominał Manny Roth - bo nic innego nie wymyśliłem. Każdy proponował jakąś nazwę, a ja mówiłem 'Why? Dlaczego?' Ludzie będą tu wchodzić i pytać 'Dlaczego?'. Pokryty jutą sufit, dziwnie wyglądające ścienne lampy i tania kawa, złożyły się na popularność Cafe Wha? - zanotował Steven Roby - To tutaj komicy Richard Pryor i Bill Cosby pierwsi zdobywali publiczność... I tak, mimo dość nikłej reklamy oraz nieczęstych anonsów w prasie, otwarty w piwnicy po dawnej stajni i garażu klub, stopniowo wśród fanów folku i sceny post-beatowej, zdobywał coraz większą popularność.

 

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz