W tym samym hotelu Royal Peacock na pięć dni (od 26 do 30 listopada) zatrzymuje się także Sam Cooke. Dwa tygodnie później, 11 grudnia 1964 roku, w Watts, na przedmieściach Los Angeles, w nadmorskim motelu Hacienda ginie zastrzelony przez białą menedżerkę Berthę Lee Franklin. Nie wiadomo, co się tak naprawdę stało w pokoju, w którym Cooke nocował, gdyż nagle pijany wybiegł z niego półnagi, w samej marynarce i butach - Krzyczał, że dziewczyna ukradała mu ubranie i portfel, po czym zniknęła - opisywał to zdarzenie Michele Primi - Był przekonany, że ukrywa się w motelowym biurze. Bertha Franklin powiedziała, że nic o tym nie wie. Cooke nie uwierzył i rzucił się na nią. Franklim uwolniła się z uścisku i sięgnęła po schowany pistolet. Padł strzał i Sam Cooke padł na ziemię: 'Pani mnie zastrzeliła'... Na policję zadzwoniły zarówno właścicielka motelu Evelyn Carr, jak też Elisa Boyer, to ta dziewczyna, której tego feralnego wieczoru miał szukać Cooke. Boyer stwierdziła, że zastrzelony artysta próbował ją zgwałcić, więc uciekając z pokoju pomyłkowo zabrała jego ubranie. Portfela, w którym miało być mnóstwo pieniędzy, nigdy nie znaleziono, ale ją krótko potem aresztowano, za prostytucję. Co zaś do Berthy Franklin - ława przysięgłych wydała werdykt "Usprawiedliwione zabójstwo".
Sam
Cooke był, jak to poetycko ujął Rick Bragg - Piosenkarzem o czystym głosie, który rozbrzmiewał na scenach długo po
tym, jak on sam pożegnał się z tym światem, niczym chmurka dymu papierosowego
unosząca się w powietrzu... Nic dziwnego, że tragiczna wiadomość o jego śmierci odnosi wyraźny wpływ na stan
psychiki Hendrixa. Wprawdzie kiedy był z nim na tournee nie poznał go zbyt
dobrze, ale podziwiał jego styl wykonawczy i elegancję, jaką Sam prezentował na
scenie. Teraz, już bez niego, sam w hotelu w Atlancie czeka na swoją następną
szansę.
Nazywa
się ona Little Richard, który jak go trafnie określał konkurent z branży
rock'n'rollowej Jerry Lee Lewis - Był
niezłym świrusem. Kimś innym niż cała reszta. Świetnym piosenkarzem o
zawodzącym głosie, ale nade wszystko wielkim showmanem. Jego głos to czysty rock
and roll...
Dla Little Richarda to miasto jest jednym z
przystanków na tamtej koncertowej trasie. Zimą 1974 roku tak wspominał tamto
spotkanie z Hendrixem – Po raz pierwszy
spotkałem Jimiego w Atlancie, w Georgii. Pracował wtedy z czarnym facetem o nazwisku
Gorgeous George, który nosił blond perukę i wspaniałe ubrania, które sam sobie
robił...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz