sobota, 3 czerwca 2023

            Bezsprzecznie Riley B. King był oryginalnym muzykiem (był, gdyż zmarł 14 maja 2015 roku mając niespełna 80 lat). Po pierwsze "Król Bluesa", jak go nazywano, nigdy nie nauczył się akompaniować sobie do śpiewu, w związku z tym nie wypracował żadnego stylu grania rytmu, koncentrując się za to na wprowadzaniu różnych ozdobników i solówek.  Stosując znaną w czarnej muzyce gospel i w bluesie zasadę "call & response" (zawołania i odpowiedzi) prowadził dialog pomiędzy swoim wokalem i gitarą, najpierw śpiewał krótki fragment tekstu, a następnie grał go na gitarze. Zaś jego gitara naśladowała frazy saksofonu. Od B.B. Kinga Hendrix uczył się tworzyć długie, gładkie, eleganckie i płynne linie gitary, od Buddy'ego Guy'a - postrzępione, mocne i poszarpane "klastry" - z silnym atakiem, trzymając prawą rękę sztywno i mocno kostkując, od Alberta Collinsa i Alberta Kinga ostrego ataku i załamywania dźwięków, przez podciąganie strun, od Bo Diddley'a mocnego rytmu i włączania do muzyki elektronicznego hałasu. Bo choć większość gitarzystów starała się wtedy grać czystym dźwiękiem, eliminując szumy i piski, które powstawały na niższych strunach, Jimi zaczął unowocześniać brzmienie bluesa z Delty Mississippi z riffowymi podkreśleniami basu Muddy'ego Watersa i Johna Lee Hookera. B.B. King wspominał - Jego brzmienie było odmienne od innych, było jego własnym. W swoim stylu był jak Charlie Parker, grał dobrze i był osobą, która tworzyła własne brzmienie. Kiedy usłyszałeś Jimiego Hendrixa wiedziałeś, że to Jimi Hendrix, on swoim instrumentem się przedstawiał. Wiele stacji radiowych gra płyty ludzi, których nazwiska nie są ci znane, ale gdy grają Jimiego Hendrixa, to od razu wiesz, że to Jimi Hendrix... W wywiadzie telewizyjnym w 1989 roku B.B. dodawał – Myślę, że on widział we mnie kogoś w rodzaju ojca. Nie było z jego strony żadnego dla mnie zagrożenia, bo nie był do nikogo podobny, ale szanował mnie, jak kogoś kogo od dawna się zna. Zachowywał się czasem, jakby chciał usiąść, coś zagrać i spytać: 'Co o tym myślisz?' Wciąż jednak był nieśmiały, choć byłem w stosunku do niego przyjacielski, nawet pomyślałem, że mógłby być jednym z moich synów. Jimi grał bluesa i robił to bardzo dobrze... Jimi dobrze to zapamiętał, dodając później - Zagraliśmy na kilku jamach i koncertach na trasie z B.B. Kingiem...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz