niedziela, 18 czerwca 2023

            W Pritchard w Alabamie w Harlem Duke Social Club (lub oddalonym o kilkanaście kilometrów Mobile, w Tom Couch), Hendrix spotyka B.B. Kinga, rozmawiają razem o technice gry na gitarze. Siadają na stołkach, Jimi opowiada Kingowi, od jak dawna kocha jego muzykę. King zapytany przez Hendrixa, mówi, jak jego zdaniem trudno grać odwrotnie na praworęcznej gitarze bez przełożenia strun. Ze smutkiem zauważa też, że nawet na głębokim Południu, gdzie jeszcze niedawno słuchano tylko bluesa, coraz popularniejszy staje się rock'n'roll - Oni już nie dbają o bluesa, bo Little Richard ich tak elektryzuje, że każdy gotów jest odejść... Z tej informacji zawartej na portalu www.earlyhendrix.com wynika, że Jimi Hendrix i B.B. King nie poznali się jesienią 1964 w trakcie trasy Sama Cooke'a i Jackiego Wilsona, lecz dopiero teraz. Wydaje się, że potwierdzał to sam B.B. mówiąc – Grałem z nim tylko kilka razy, ale znałem go wcześniej z opowieści innych muzyków. Był cichy i spokojny, rzadko się odzywał. Gdy znałem go już lepiej, więcej wiedziałem o nim, spotkałem go kiedy grał z Little Richardem. Był bardzo uprzejmy, w ogóle to był bardzo miły facet... Pisząc tę biografię Hendrixa przyjąłem jednak inne ustalenia, być może fałszywe, trudno to jednak definitywnie rozstrzygnąć. King przyzna się wtedy Jimiemu, że tak jak on pozostaje pod wpływem T-Bone'a Walkera, a zwłaszcza jego przeboju z listopada 1947 roku “Call It Stormy Monday (But Tuesday Is Just As Bad)”, którego tytuł często skracany jest do dwóch słów “Stormy Monday”. To Kinga tak zainispirowało, że sięgnął po gitarę elektryczną, tak to wspominał - To był pierwszy temat. 'Oni mówią na to sztormowy poniedziałek' jak śpiewał T-Bone, 'lecz wtorek jest też zły'. Tak, Panie! Ostatni wiersz, pierwsze ekscytujące nuty, pierwszy dźwięk jego gitary, i jego przeszywający mnie głos. Kocham “Stormy Monday” i śpiewam do dziś... B.B. dodawał także - Gram wolno, ponieważ wolno chodzę, wolno mówię, śpiewam wolno - wszystko tak robię, Bo taki po prostu jestem...

            Wspominając tamte spotkania z Jimim, King mówił – Hendrix był najlepszym gitarzystą, który głęboko sięgał do tradycji bluesa z Delty. Był jak Charlie Parker, grając wszystko po swojemu, w swoim indywidualnym stylu i brzmiał jak nikt inny. Gdy raz usłyszałeś Hendrixa, to zapamiętałeś to na zawsze i potem od razu go rozpoznawałeś...

            W piątek 22 stycznia Little Richard z Jimim gra w Lake Charles w Luizjanie w Bamboo Club, w poniedziałek 25 stycznia występ odbywa się w Lafayette w Luizjanie, skąd z hotelu Holiday Inn Jimi pisze do ojca - Dostałem twój list, gdy byłem w Atlancie. Obecnie gram w zespole Little Richarda. Zdążamy w stronę Zachodniego Wybrzeża. Teraz jesteśmy w Luizjanie. Napiszę ponownie, gdy będziemy w Los Angeles…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz