Udało się odzyskać
Oto kolejny fragment trzeciego tomu
Część IV Los Angeles
Rozdział 1 -
(10 września - 31 października)
...Ulicami spacerowali długowłosi hipisi z kwiatami we włosach, ubrani w odjechane ciuchy. W Rainbow Room panował chaos. Miejsce po brzegi wypełniały osobistości ze świata show-biznesu. Każdy był kimś... (Leon Hendrix)
Od
początku września do końca października "JHE" miał zaplanowane
koncerty w zachodniej części Stanów
Zjednoczonych, w Kalifornii i Arizonie oraz na północnym zachodzie. Hendrix
postanowił więc całą swoją działalność przenieść do Los Angeles. Miasto Aniołów
od kilku lat stało się nie tylko centrum sztuki filmowej (Hollywood) ale też
coraz mocniejszym ośrodkiem muzycznym, przede wszystkim muzyki rockowej -
dodatkowym impulsem był festiwal w nieodległym Monterey (Tom 2). ...Nowy Jork był
modny - zauważył Keith Shadwick - ale
Los Angeles było w zupełnie innym świecie. Gromady najdziwaczniejszych i
najpiękniejszych pań, olśniewające na tropikalnych wybiegach Hollywood/Beverly
Hills. Dni i noce na zakończenie imprez przy basenie lub w czyjejś prywatnej
posiadłości wysoko nad Los Angeles... Mitch Mitchell - Los Angeles jest ogromną, rozległą masą
podmiejskich kanionów i nadmorskich miast. Oznaczało to, że pod względem muzyki
i związanej z nią sceny społecznej miasto nie posiadało żadnego odpowiednika
społeczności Greenwich Village (w Nowym Jorku - przyp. aut.) lub Haight-Ashbury (San Francisco -
przyp. aut.), chociaż Sunset Strip
zapewniał dzieciakom pewien rodzaj zainteresowania... Barney Hoskyns - W połowie lat sześćdziesiątych Strip było
domem dla kilku klubów, takich jak Whiskey
A Go-Go i Pandora's Box. Było to
również miasto zamożności i stylu. Nawet dzieciaki z ulicy zwracały większą
uwagę na "modę" niż gdziekolwiek indziej. W Los Angeles prawdziwą
scenę tworzyli młodzi filmowcy, aktorzy i odnoszący sukcesy muzycy, którzy
mieszkali w zacisznych rezydencjach na wzgórzach. Pomimo istnienia kilku bardzo
dobrych zespołów w Los Angeles, takich jak "Love", "Kaleidoscope"
i "Clear Light", muzyka miasta została oznaczona, szczególnie przez mieszkańców
San Francisco, jako "plastikowa". Grupy takie jak "The Byrds",
"The Doors", a nawet "Buffalo Springfield" (wraz z Neilem
Youngiem i Stevem Stillsem) zostały uznane za zespoły cynicznie wykorzystujące
nową scenę. Ale Los Angeles było dobrym miejscem do życia i doskonałym miejscem
do pracy i relaksu. Mimo to życie w kanionie może czasami wydawać się trochę
dziwne... W dzielnicy Beverly Hills, w posiadłościach na
wzgórzach Benedict Canyon osiedlało się sporo znanych muzyków amerykańskich,
europejskich i kanadyjskich. Mark Volman z grupy "The Turtles"
i "Mothers Of Invention", w 1967 roku za 40.000 dolarów kupił
posiadłość, która obejmowała pół akra ziemi. Zresztą w okolicy zamieszkało
wielu muzyków. ...Moim sąsiadem po prawej
stronie był Jim Pons z "The Leaves" - opowiadał Volman - Na dole mieszkali Joni Mitchell i Frank
Zappa. Kiedy weszło się na Lookout, stały tam domy Paula Williamsa, Joego
Schermie z "Three Dog Night", Johna Mayalla. Robby Krieger i jego
żona byli moimi bardzo dobrymi przyjaciółmi; Danny Hutton z "Three Dog
Night" był prawdopodobnie naszym najbliższym przyjacielem rodziny - był
drużbą na moim pierwszym ślubie. A po drugiej stronie ulicy mieszkał Henry Diltz...
Diltz był pieśniarzem folkowym i grał na bandżo. Udzielał się w
towarzyskich spotkaniach muzyków, którzy w swoich posiadłościach urządzali
przyjęcia. ...Wszyscy palili trawę.
Dosłownie wszyscy - pamiętał Diltz.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz