środa, 19 czerwca 2024

 Rozdział 9 - Druga trasa po Ameryce w 1968 roku: Północny Zachód Seattle, Vancouver, Spokane, Portland.

(6-9 września)

            ...Przyjazdy Jimiego do domu to było święto. Nikt nie chciał spać. Całą noc słuchaliśmy jego opowiadań i jego gitary... (Janie Hendrix)

            W piątek 6 września Jimi Hendrix ze swoją ekipą po raz drugi w tym roku ląduje na Tacoma International Airport w rodzinnym Seattle. ...Odebraliśmy go z lotniska chłodnego, rześkiego ranka - wspominał brat Leon, który na powitanie samolotu z Los Angeles wybrał się z ojcem. Od ich ostatniego spotkania w lutym, gang, do którego należał Leon, został złapany na włamaniu do firmy farmaceutycznej po pigułki pobudzające znane jako „Crossover Speed”. Leon wypuszczony za kaucją, czekał na wyrok. Al Hendrix - Kiedy zabierałem Jimiego z lotniska w Seattle, ubrałem się zwyczajnie. Była tam liczna świta, w tym promotor i ludzie z kamerami, i zrobili dużo zdjęć. Niektórzy prosili o autografy, chociaż Jimi starał się pozostać tak niepozorny, jak to tylko możliwe. Tym razem Jimi zawiózł swoje rzeczy do hotelu (Olympic Hotel 4th Avenue - przyp. aut.), w którym nocowali wszyscy, ale potem zatrzymał się u nas w naszym domu przy Seward Park Avenue. Dom był pełen ludzi, byli wszyscy krewni Jimiego, przyjaciele, chłopaki, z którymi wcześniej grał, ludzie, którzy znali go ze szkoły. Wszyscy słyszeli, że gra w mieście i telefon dzwonił jak oszalały. Jimi usiadł na sofie w salonie ze wszystkimi. Nie było spokoju, wszyscy zadawali pytania. W pewnej chwili Jimi zmęczył się i zszedł na dół, aby uciec od tego tłumu na górze. Chciał odpocząć, więc drzemał na starej kanapie. Zrobiłem mu zdjęcie, przypominając sobie, jak na Yesler siedział na tej kanapie i grał płyty z gramofonu. Przyszedł mój sąsiad Bernard Freeley, który chciał dostać autograf Jimiego. Powiedziałem: 'On teraz śpi, ale zobaczę, co się da zrobić'. Jimi dał mu autograf... Jest trochę czasu, koncert ma się zacząć o 20:00 w Seattle Center Coliseum (obecnie Key Arena - przyp. aut.), więc Jimi jeszcze przez czas jakiś odpoczywa. Carmine Appice, perkusista "Vanilla Fudge" opowiadał co się stało w hotelu, przed koncertem - Jimi właśnie skończył „Electric Ladyland” i miał ze sobą próbne tłoczenie. W pokoju mieliśmy przenośny gramofon z głośnikami. Była nas grupka, on posadził wszystkich i powiedział: 'Hej, chcę przesłuchać nowy album'. Siedział w kącie, bardzo cicho, obserwując reakcję wszystkich...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz