Część III
(lipiec - grudzień 1968)
...Jimi
grał na gitarze przez 24 godziny na dobę. Kiedy Hendrix przyjeżdżał do miasta
mogłeś mieć pewność, że właśnie z kimś dżemuje. Grał bez przerwy... (Lou
Reed)
W
Nowym Jorku, dokąd, po kilku tygodniach spędzonych w Europie (Cz.II), Jimi Hendrix z radością wrócił,
czekali na niego nie tylko fani, ale też bardzo wielu "kumpli",
którzy cieszyli się na to, że będą bawić się na jego koszt w klubach Scene,
Salvation
lub w Hippopotamus, odwiedzać go w studiach, zwłaszcza w Record
Plant (w tygodniach, gdy nagrywał "Electric
Ladyland", stało się to zmorą dla innych muzyków i obsługi). Nie
wspominając o dawnej partnerce Faye Pridgeon oraz o stęsknionych grupiskach pod
kierunkiem Devon Wilson, która ponownie pojawiła się w jego życiu. Jak zapisał
David Henderson w pracy „’Scuse Me While I Kiss The Sky. Jimi Hendrix: Voodoo Child”,
gdy w damskiej toalecie klubu Scene, gdy Devon
pyta Faye o Jimiego, ta odpowiada: 'Poznałam tego czarnucha na przedmieściach,
właśnie przyjechał z Południa, zabrałem go od jakiegoś geja w Palm Cafe'... (Tom 1). Nowy Jork latem 1968 roku czekał na
powrót Jimiego. A on, choć wynajęto mu apartament w hotelu, miał w zapasie
kilka adresów, w których mógł zniknąć w razie potrzeby, z kilkoma laskami, a
tam nocne imprezy mogły trwać do następnego dnia, a nawet
do następnego wieczoru.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz