sobota, 25 maja 2024

Rozdział 12: Wirginia i New Jersey, Martin Luther King Jr.; "Black Panthers", "Soul Together"

(4-5, 7 kwietnia, 28 czerwca) 

            ...Nasze życie zaczyna się kończyć w dniu, w którym zaczynamy przemilczać ważne sprawy... (Martin Luther King Jr.)

            W środę 3 kwietnia ekipa "JHE" opuszcza Montreal (Rd.7) i wraca do Stanów Zjednoczonych. Noel leci do Wirginii do miasta Virginia Beach. Tak to odnotował w autobiografii - Dowiedzieliśmy się, że nasz koncert został przełożony na następny dzień. Musieliśmy więc polecieć z powrotem do Nowego Jorku, by zagrać w klubach Salvation i The Scene z Rogerem Daltrey'em. Virginia Beach to okropne miejsce, zgubiono nawet moją walizkę... Nikt nie wie, dlaczego "JHE" nie wystąpiło 3 kwietnia, w pracy Richarda Houghtona "Jimi Hendrix. The Day I Was There" widzowie opowiadali, że mieli bilety z nadrukiem właśnie tej daty. ...Następnego dnia przez Jimiego spóźniliśmy się na lotnisko i musieliśmy biec, by złapać nasz samolot - dodał Noel Redding - Ja zdążyłem, ale Jimi i Mitch dotarli do Virginia Beach dopiero po pięciu przesiadkach... Mark Boyle, który wraz z żoną Joan Hills prowadził zespół „Sense Laboratory”, okraszający wówczas świetlnymi pokazami występy "Soft Machine", opowiadał co wydarzyło się zanim odbył się pierwszy z dwóch koncertów zaplanowanych w Virginia Beach - W kwietniowe popołudnie byliśmy w barze w Virginia Beach w stanie Wirginia. Byli tam: Jimi, moja żona Joan i ja oraz Mike Rattledge z "Soft Machine", który był wówczas najlepszym klawiszowcem na świecie, Robert Wyatt, który był ich porywającym perkusistą a także Mitch Mitchell i Noel Redding. Nagle ludzie zgromadzeni wokół baru, siedzący na pufach ze sztucznej skóry i delektujący się wieczorną ciszą po pracy, poderwali się, zaczęli krzyczeć i śmiać się. Otwierali butelki wina i pili za czyjeś zdrowie. Kelnerka powiedziała nam, że właśnie w radiu podano, że zastrzelony został Martin Luther King Jr. i wyjaśniła, że te typy piją zdrowie jego zabójcy. Instynktownie, jak w Glasgow, chciałem złapać butelkę i ich zaatakować, ale obejrzałem się na pozostałych i zobaczyłem, że Jimi milcząc patrzy przed siebie. Zdałem sobie sprawę, że ci faceci tylko czekali, próbując sprowokować reakcję Jimiego i nas, aby nas pobić. Wstaliśmy, w milczeniu wyszliśmy z tego baru... Robert Wyatt - W porównaniu z mieszkańcami Londynu, uważam Amerykanów za rasistowskich dziwaków - i nie mówię tutaj o zapiekłych Białasach z Południa, ale o zwykłych białych dzieciakach...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz