Z kolei
Curtis Knight w swojej książce "Jimi" opisał, że w jednym
z nowojorskich sklepów Jimi chciał zakupić płyty gramofonowe. Knight w
wywiadzie dla fanzinu Jimpress powiedział
- Jimi zawsze wydawał mnóstwo pieniędzy na płyty. Wszystkie pieniądze, których
nie wydał na sprzęt, zostawały w sklepach z płytami. Miał bardzo szeroki gust
muzyczny. Kupował wszystkie nagrania "The Rolling Stones", "The Animals",
"The Beatles" i innych brytyjskich zespołów... Tym razem w Nowym
Jorku Hendrix również chciał zakupić większą porcję płyt - singli i albumów,
teraz już amerykańskich. Jednak nie miał przy sobie gotówki, a w sklepie nikt
go nie znał. ...Zaczekaj chwilkę - nie mam
pieniędzy, więc chodź ze mną do mojego menedżera - powiedział Jimi - a potem możemy pójść do sklepów z płytami'. Curtis Knight dodał
- Zapukał do drzwi swojego menedżera.
Otworzyły się z oporem, jakby Mike Jeffries miał tajną firmę, albo nie chciał,
żeby mu przeszkadzano. Jimi poprosił go o trochę pieniędzy i byłem zszokowany,
gdy on odpowiedział, że teraz nie może mu dać i że o tym porozmawiają później. Jimi
był jednocześnie zażenowany i zły. Zapytałem go, jaką umowę miał z ludźmi,
którzy mieli dbać o jego interesy...
Knight zaproponował Jimiemu spotkanie z Edem Chalpinem - 'On ci na pewno pomoże' powiedział. 'Po sukcesie w Monterey Curtis był po mojej
stronie' opowiadał Jimi swojej przyjaciółce, dziennikarce Sharon Lawrence.
Curtis Knight - Zadzwoniłem do Eda i Jimi
rozmawiał z nim przez telefon. Ed powiedział mu, że powinniśmy się spotkać. Poszliśmy
do studia Eda i on dał Jimiemu trochę pieniędzy, dodając, żebyśmy spotkali się
wieczorem na kolacji. 'Jest kilka rzeczy, które musimy omówić'. Zgodziliśmy się
i razem z Jimim poszedłem do sklepu Colony
Record, który był wtedy na 53rd Street i Broadwayu (póżniej przeniósł się
do większego pomieszczenia na 49th Street i Broadway)... Jak napisał Curtis
Knight, razem z Hendrixem wybrali się do restauracji nazywającej się The
Diner, która była otwarta przez całą dobę, na rogu 43rd Street i 11th
Avenue na Manhattanie. Było to miejsce popularne, odwiedzało je wielu ludzi -
tancerze, muzycy, taksówkarze, szamani i panie wiadomej profesji. ...Był tam bar, duże boksy i dodatkowa
ogromna sala, w której odbywały się bankiety. Główną atrakcją było to, że można
było zjeść lunch w środku nocy, obiad w porze śniadania lub śniadanie późnym
popołudniem - uzupełniał Knight - Chalpin powiedział Jimiemu, że wszyscy
będziemy musieli stawić się w sądzie, ponieważ on miał z nim podpisany kontrakt.
Jimi był spokojny i jasno tłumaczył: 'Ci
ludzie, którzy zabrali mnie do Anglii, powiedzieli, że spotkali się z tobą i
wszystko załatwili. Kiedy po raz pierwszy ze mną rozmawiali, powiedziałem, że
mam umowę, która wciąż obowiązuje'... Opowieść Knighta o Hendrixie, jest
barwna i przyjemnie się ją czyta, niestety jest mało wiarygodna, a świadczy o
tym następny fragment książki, w którym Curtis Knight wyjaśnił, że nagrań z
Jimim dokonał tej samej nocy, kiedy się spotkali, w czerwcu 1967 roku. Gdyby
było to prawdą, to nagrania w Studiu 76, które są tematem tego
rozdziału, musiałyby powstać 13 lub 14 czerwca 1967 roku, kiedy Hendrix wrócił
do USA (Rozdział 2), a nie miesiąc
później, 17 lipca, jak to wynika z książek Harry'ego Shapiro, Caesara
Glebbeeka, czy Charlesa R. Crossa. Ten ostatni w pracy "Room Full Of Mirrors" napisał
- Chalpin wspominał tę kolację jako
przyjacielską pogawędkę, pożyczył Jimiemu wtedy trochę pieniędzy - jakąś drobną
kwotę. Dodał: 'Bardzo mu się podobało, jak go zarejestrowałem w 1965, więc
wrócił w 1967 roku'...