czwartek, 22 sierpnia 2019

Tom 1 - Część I: Rozdział 3



7 grudnia 1942 roku w urzędzie stanu cywilnego w Seattle Lucille Hendrix zgłasza narodziny syna, nadając mu imiona: Johnny (od Johna Williamsa, jak przypuszcza potem Al) oraz Allen (od ojca - Jamesa Allena Hendrixa) ...Tamtej nocy, kiedy przyszedłem na świat, bóg mi świadkiem, księżyc płonął czerwienią. Moja biedna matka jęknęła: ‘Boże, Cyganka miała rację’ i umarła, i upadła na ziemię - zanotował w swym słynnym utworze "Voodoo Child" Jimi Hendrix.
Freddie Mae Gautier mieszka wówczas z mamą Minnie, w domu na rogu 21st Avenue i East St. James Street. W pierwszym, albo drugim tygodniu grudnia 1942 roku, sprząta u nich pani Jeter. ...Nie była wówczas w stanie ciężko pracować - wspominała Freddie - Moja mama i babcia przyjaźniły się z nią od lat, więc przychodziła nas odwiedzić. Kiedy on miał dwa tygodnie Clarice, przyniosła go ze sobą do niej. Mama podeszła do drzwi. Akurat byłam z nią. Otworzyła drzwi i spytała: 'Pani Jeter, co to?' Widać było wystającą nóżkę. Pani Jeter weszła. Mama zabrała dziecko, bo wystająca jego nóżka była sina, zmarznięta. Było bardzo zimno, padał śnieg, jego pieluszki były zmrożone na kość od moczu, a stópki miał całkiem sine. Mama zapytała: 'Czemu to dziecko ma tylko jeden kocyk?' Ona na to: To dziecko Lucille. Od dwóch dni nie wróciła do domu, więc przyniosłam jej dziecko do was'.  Moja mama wykąpała dziecko, nasmarowała oliwką z oliwek i przytuliła, aby było mu ciepło. Potem spytała panią Jeter, czy karmione jest piersią. 'Lucille nie było w domu' odparła 'więc dawałam mu mleko z butelki'. Mój brat strasznie się wtedy wkurzył, więc dziecko zostało u nas. Po skończeniu swej pracy pani Jeter chciała zabrać małego ze sobą, ale moja matka powiedziała: 'Zostanie u mnie. Powiedz Lucille, niech sama po niego przyjdzie'. Pani Jeter odparła: 'Niech tak będzie, ale ona będzie zła'. Po dwóch czy trzech dniach zjawiła się u nas Lucille. I spytała: 'Dlaczego zabraliście mi dziecko?' Moja mama na to: 'Proszę, możesz je zabrać. Ale opiekuj się nim jak należy'. Odpowiedziała: 'Dobrze, przyjdę po niego za godzinę'. I zniknęła na kilka następnych tygodni. Czasem przychodziła i zabierała Jimiego na kilka dni, po czym przynosiła go znowu do mojej mamy. Przez następne kilka lat Jimi bywał u nas często. Już wtedy Lucille sporo piła, Minnie Gautier często opiekowała się Johnnym (Jimim), oddając go dopiero wtedy gdy ona wytrzeźwiała...

 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz