wtorek, 27 sierpnia 2019

Pierwsze nagrania Jimiego Hendrixa (w Ameryce i w Anglii)

Młodym odbiorcom muzyki w Seattle podoba się własna wersja "The Velvetones", wielkiego przeboju Billa Doggetta „Honky Tonk”. Ale wykonywanie muzyki popularnej Jimiemu Hendrixowi nie wystarcza, pewnego dnia gra w jednej z miejscowych chat bluesa Williego Dixona „Little Red Rooster”. Opowiadał o tym jego brat Leon – Niewielka meta miała na środku pomieszczenia opalany drewnem piecyk, do ogrzewania zimą. Miejsce to znajdowało się przy Empire Way, dziś noszącej imię Martina Luthera Kinga. Zaszliśmy tam któregoś wieczoru i Buster dołączył do starszych muzyków na małą jam session. Jego akustyk nadawał się w sam raz do takiej szopy, gdyż nikt tam nie używał wzmacniaczy. Zaimponował większości starszych muzyków, którzy od razu dostrzegli jego talent. Podczas gdy oni wzbogacali te improwizacje o duszę i charakter, mój brat wnosił porywającą energię, jakiej nie widziało wielu spośród stałych bywalców. Nawet jeśli odbiegał od tematów, gdy grał na gitarze prowadzącej, i tak chcieli go mieć ze sobą. Starsi muzycy polubili brata i zachęcali go do dalszego grania – to bardzo miły gest z ich strony, ponieważ na początku trudno mu było dojść do głosu. Sam nigdy w życiu nie zapytałby tych ludzi, czy może z nimi grywać. Mój brat napisał później, że słodka muzyka spływała mu przez koniuszki palców, a on chciał ją tylko pieścić... (Tom 1 - Część I: Rozdział 7)

16 grudnia 1966 roku do sklepów płytowych Wielkiej Brytanii trafia debiutancki singiel, czyli tzw. "45-tka" zespołu "Jimi Hendrix Experience" "Hey Joe"/"Stone Free" (Polydor 56139). Na jego stronie "A" znajduje się piosenka znana już z występów na żywo tria, zaś stronę drugą zajmuje utwór napisany przez Hendrixa, też już wykonany na żywo w Monachium. ..."Hey Joe" podobała się nam wszystkim, więc ją nagraliśmy - oznajmił Jimi. Generalnie jednak, była to piosenka, która urzekła Chandlera, gdy po raz pierwszy zobaczył Hendrixa, jako Jimmy'ego Jamesa, z zespołem "Blue Flames" w nowojorskiej Cafe Wha? Ta piosenka sprawiła - przyznał Chas - że podpisałem z nim kontrakt'...
            Nagranie pierwszego demo tej piosenki Chandler zorganizował podobno przed wylotem z Londynu do Paryża. Spieszył się, obawiając się, że jakiś producent może go wyprzedzić i nagrać "Hey Joe", potencjalny przebój, który, jak założył, na brytyjski rynek miał przecież wprowadzić jego podopieczny Jimi Hendrix z zespołem "The Experience". Gdzie powstała próbna wersja? William Saunders uważa, że w Regent Studios, na Denmark Street 4, ulicy nazywanej często londyńską Tin Pan Alley. Było tu sporo studiów, wydawnictw i sklepów muzycznych. Inne studio Regent Sound na Tottenham Court Road 163-166 używane będzie przez Hendrixa raczej rzadko i to tylko na początku jego kariery. Alternatywnym miejscem pierwszej próby nagrania "Hey Joe", mogło być studio Pye, przy Bryanston Street 40. Przypuszczam jednak, że pierwsze demo, jak też najważniejsza, bo ta singlowa, dopracowywana w różnych miejscach, z kilkoma "nakładkami", wersja "Hey Joe" powstała w studiu De Lane Lea w Holborn. Dokładniej, w piwnicy domu na rogu Kingsway i Great Queen Street (dokładny adres to Kingsway 129), gdzie kończyła się biznesowa dzielnica City i zmieniała się w tę część Londynu, którą zajmują sklepy i restauracje West Endu. De Lane Lea było raczej niewielkie. W przeciwieństwie do sławnego z nagrań "Beatlesów" studia przy Abbey Road, nie składało się z oddzielnych studiów, było długie i przypominało galerię. ...De Lane Lea podobało mi się - przyznał Noel. Inżynierem był tam Dave Siddle, który wcześniej uczestniczył w nagraniach "Animalsów". John Steel, długoletni perkusista tego zespołu, określał go słowami - Z klasy średniej, nerwowy. Może był wcześniej chemikiem przemysłowym? Dave Siddle był bardzo angielski. Był bardzo kompetentny i niezastąpiony w studiu... Chas znał dobrze to studio, gdyż "Animalsi" nagrali tam większość swoich przebojów - Nikt nie zamawiał czasu, wchodziliśmy do studia, kiedy było wolne. Potem zgrywaliśmy się w pokoju prób, a jeśli było to niemożliwe, przychodziliśmy wcześniej i dżemowaliśmy około godziny...
            W niedzielę, 23 października, a więc dziesięć dni po ich koncertowym debiucie we Francji i po kilku próbach, Chandler uważa, że grupa jest gotowa na początkowe sesje nagraniowe. Zabiera Jimiego, Noela i Mitcha do studia De Lane Lea, gdzie chce nagrać "Hey Joe". Noel -  Chas dokładnie wiedział czego chce, a chciał żeby szybko nagrać podkład, potem nałożyć śpiew Hendrixa, gitarowe solo, wszystko zmiksować. I już... Chris Stamp - Chas miał pomysły na produkcję, chociaż był zupełnie nowy. Dobry producent potrafił wszystko przygotować tak, aby można było dobrze wykonać prace. Chas to jednak potrafił. Poza tym nie mówił Jimiemu: 'Powinieneś grać tak i tak'. Tworzył tylko mu przestrzeń i pozwolił, aby Jimi wchodził tam, gdzie się podobało, może trochę go jeszcze podkręcał...(Tom 2- Część I: Rozdział 9)
Ciąg dalszy w Tomie 2 książki "Jimi Hendrix Szaman Rocka". Do nabycia już niebawem


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz