Młodym odbiorcom muzyki w Seattle
podoba się własna wersja "The Velvetones", wielkiego przeboju Billa
Doggetta „Honky Tonk”. Ale
wykonywanie muzyki popularnej Jimiemu Hendrixowi nie wystarcza, pewnego dnia gra
w jednej z miejscowych chat bluesa Williego Dixona „Little Red Rooster”. Opowiadał o tym jego brat Leon – Niewielka meta miała na środku pomieszczenia
opalany drewnem piecyk, do ogrzewania zimą. Miejsce to znajdowało się przy
Empire Way, dziś noszącej imię Martina Luthera Kinga. Zaszliśmy tam któregoś
wieczoru i Buster dołączył do starszych muzyków na małą jam session. Jego
akustyk nadawał się w sam raz do takiej szopy, gdyż nikt tam nie używał
wzmacniaczy. Zaimponował większości starszych muzyków, którzy od razu
dostrzegli jego talent. Podczas gdy oni wzbogacali te improwizacje o duszę i
charakter, mój brat wnosił porywającą energię, jakiej nie widziało wielu
spośród stałych bywalców. Nawet jeśli odbiegał od tematów, gdy grał na gitarze
prowadzącej, i tak chcieli go mieć ze sobą. Starsi muzycy polubili brata i
zachęcali go do dalszego grania – to bardzo miły gest z ich strony, ponieważ na
początku trudno mu było dojść do głosu. Sam nigdy w życiu nie zapytałby tych ludzi,
czy może z nimi grywać. Mój
brat napisał później, że słodka muzyka spływała mu przez koniuszki palców, a on
chciał ją tylko pieścić... (Tom 1 - Część I: Rozdział 7)
16 grudnia 1966 roku do sklepów płytowych Wielkiej Brytanii
trafia debiutancki singiel, czyli tzw. "45-tka" zespołu "Jimi Hendrix Experience" "Hey Joe"/"Stone Free" (Polydor 56139). Na jego stronie
"A" znajduje się piosenka znana już z występów na żywo tria, zaś
stronę drugą zajmuje utwór napisany przez Hendrixa, też już wykonany na żywo w
Monachium. ..."Hey Joe" podobała
się nam wszystkim, więc ją nagraliśmy - oznajmił Jimi. Generalnie jednak, była to piosenka, która urzekła Chandlera, gdy
po raz pierwszy zobaczył Hendrixa, jako Jimmy'ego Jamesa, z zespołem "Blue
Flames" w nowojorskiej Cafe Wha? Ta piosenka sprawiła - przyznał Chas - że podpisałem z nim kontrakt'...
Nagranie pierwszego demo tej piosenki Chandler
zorganizował podobno przed wylotem z Londynu do Paryża. Spieszył się, obawiając
się, że jakiś producent może go wyprzedzić i nagrać "Hey Joe", potencjalny przebój, który, jak założył, na
brytyjski rynek miał przecież wprowadzić jego podopieczny Jimi Hendrix z
zespołem "The Experience". Gdzie powstała próbna wersja? William
Saunders uważa, że w Regent Studios, na Denmark Street 4,
ulicy nazywanej często londyńską Tin Pan Alley. Było tu sporo studiów, wydawnictw i sklepów muzycznych. Inne
studio Regent Sound na Tottenham Court Road 163-166 używane będzie
przez Hendrixa raczej rzadko i to tylko na początku jego kariery. Alternatywnym
miejscem pierwszej próby nagrania "Hey
Joe", mogło być studio Pye, przy Bryanston Street
40. Przypuszczam jednak, że pierwsze demo, jak też najważniejsza, bo ta
singlowa, dopracowywana w różnych miejscach, z kilkoma "nakładkami",
wersja "Hey Joe" powstała
w studiu De Lane Lea w Holborn. Dokładniej, w piwnicy domu na rogu
Kingsway i Great Queen Street (dokładny adres to Kingsway 129), gdzie kończyła się
biznesowa dzielnica City i zmieniała się w tę część Londynu, którą zajmują
sklepy i restauracje West Endu. De
Lane Lea było raczej
niewielkie. W przeciwieństwie do sławnego z nagrań "Beatlesów" studia
przy Abbey Road, nie składało się z oddzielnych studiów, było długie i
przypominało galerię. ...De Lane Lea podobało mi się -
przyznał Noel. Inżynierem był tam Dave Siddle, który wcześniej uczestniczył w
nagraniach "Animalsów". John Steel, długoletni perkusista tego
zespołu, określał go słowami - Z klasy średniej,
nerwowy. Może był wcześniej chemikiem przemysłowym? Dave Siddle był bardzo
angielski. Był bardzo kompetentny i niezastąpiony w studiu... Chas znał
dobrze to studio, gdyż "Animalsi" nagrali tam większość swoich
przebojów - Nikt nie zamawiał czasu, wchodziliśmy
do studia, kiedy było wolne. Potem zgrywaliśmy się w pokoju prób, a jeśli było
to niemożliwe, przychodziliśmy wcześniej i dżemowaliśmy około godziny...
W niedzielę, 23 października, a
więc dziesięć dni po ich koncertowym debiucie we Francji i po kilku próbach,
Chandler uważa, że grupa jest gotowa na początkowe sesje nagraniowe. Zabiera
Jimiego, Noela i Mitcha do studia De Lane Lea, gdzie chce nagrać "Hey Joe". Noel - Chas
dokładnie wiedział czego chce, a chciał żeby szybko nagrać podkład, potem
nałożyć śpiew Hendrixa, gitarowe solo, wszystko zmiksować. I już... Chris
Stamp - Chas miał pomysły na produkcję,
chociaż był zupełnie nowy. Dobry producent potrafił wszystko przygotować tak,
aby można było dobrze wykonać prace. Chas to jednak potrafił. Poza tym nie
mówił Jimiemu: 'Powinieneś grać tak i tak'. Tworzył tylko mu przestrzeń i
pozwolił, aby Jimi wchodził tam, gdzie się podobało, może trochę go jeszcze
podkręcał...(Tom 2- Część I: Rozdział 9)
Ciąg dalszy w Tomie 2 książki "Jimi Hendrix Szaman Rocka". Do nabycia już niebawem