sobota, 30 listopada 2019

Na gorąco o koncercie "Hendrix symfonicznie"

Sala Centrum Kulturalno-Kongresowego Jordanki w Toruniu wczoraj wieczorem (29 listopada, dwa dni po 77 rocznicy urodzin Hendrixa) wypełniła się fanami dobrej muzyki zarówno rockowej jak i symfonicznej. Łączenie gatunków uważanych przez niegdyś za bardzo od siebie odległe i niemożliwe do połączenia, intryguje od dawna. Najpierw na polu jazowym. Wspomnieć wypada najpopularniejsze i często wykonywane "Błękitną Rapsodię" Gershwina, czy różnie oceniane przez krytyków Duke'a Ellingtona "Koncerty Sakralne". Do wykonywania swoich popularnych utworów próbowali angażować orkiestry symfoniczne rockmani Sting czy grupa "Metallica" (w Polsce" "Coma", "Dżem", "Lady Pank" i "Perfect"). Byli też i tacy, którzy pisali na zespół rockowy i orkiestrę symfoniczną ("Koncert na grupę i orkiestrę" Jona Lorda z "Purplami", "Days of Future Passed" zespołu "The Moody Blues"). Podobne marzenie miał, jak wynika to z wypowiedzi udzielonych w końcu szóstej dekady XX wieku, Jimi Hendrix. Arthur Brown wspominał mi, że Jimi myślał o połączeniu muzyki w stylu Wagnera z psychodelią i bluesem. Hendrix, o czym wiedzą zapewne jego fani, nie był człowiekiem i muzykiem ortodoksyjnym. Słuchał płyt z muzyką tzw. poważną, o czym wspominali: jego angielska dziewczyna Kathy Etchingham oraz Eddie Kramer, przez lata związany z Jimim inżynier nagrań (o tym napiszę więcej w tomie trzecim "Szamana Rocka"). Hendrix marzył o napisaniu symfonii na wiele instrumentów, w tym na gitary oczywiście. Po dokończeniu nauki w jakiejś szkole muzycznej zamierzał nie tylko pisać ale też dyrygować wykonaniem swoich wymarzonych dzieł. I gdyby nie jego śmierć może by się tak stało. Koncertem "Hendrix Symfonicznie" marzenie swego idola spełnił, Leszek Cichoński, polski gitarzysta i kompozytor, od zawsze, jak to wynika z jego wypowiedzi i tekstu piosenki "Thanks Jimi", wielki fan Hendrixa. Dokonał aranżacji i orkiestracji kilku znanych utworów gitarzysty wszech czasów a do ich wykonania zaprosił swoich muzyków (Tomasz Grabowy - gb, Robert Jarmużek - key, Łukasz Sobolak - dr), wokalistów: Jorgosa Skoliasa oraz Łukasza Łyczkowskiego (finalistę jednego z konkursów "Voice of Poland") i Toruńską Orkiestrę Symfoniczną, którą poprowadził Jerzy Kosek. Symfoniczne wykonanie piosenek Hendrixa poprzedził Cichoński z zespołem wykonując funkowo "Voodoo Child" oraz nastrojową kompozycję Dereka Trucksa "So Close, So Far Away". A potem, już z orkiestrą symfoniczną kompozycje Jimiego, m.in.: "Foxy Lady", "Fire", "Little Wing" i ponownie "Voodoo Child"
Najbardziej w Jordankach zaskoczyła mnie, a pewnie też innych odbiorców, kojarzona powszechnie jako dzieło Hendrixa piosenka "Hey Joe" w rytmie bolera. Powstało niesamowite dzieło, w którym aranżacyjnie, melodycznie i harmonicznie zmieszały się charakterystyczne motywy obu kompozycji: Billa Robertsa, amerykańskiego twórcy pierwszego przeboju Hendrixa oraz Francuza Maurycego Ravela. Nie wiem i zapewne nikt tego nie wie, czy w podobny sposób postąpiłby Jimi, ale przecież i on, wykonując na koncertach popularne utwory bardzo mocno je zmieniał, czasem z własnej artystycznej potrzeby, czasem z przyczyn poza muzycznych. Archiwa fanów Hendrixa, kolekcjonujących jego nagrania koncertowe, wydawane na płytach oficjalnych, półoficjalnych czy pirackich, pełne są niesamowitych ujęć, dobrych, nieudanych, a czasem genialnych. "Hey Joe" w wersji bolera nigdy nie spotkałem, stąd też moje zdziwienie, poruszenie i zachwycenie - nie tylko warstwą instrumentalną (utkaną przez zespół, gitarę solową i orkiestrę symfoniczną) ale też wokalną interpretacją Jorgosa Skoliasa. Jeśli dobrze zrozumiałem zapowiedź Przemka Draheima, wprowadzającego publiczność w atmosferę wydarzenie w Jordankach, wczorajszy koncert miał zostać zarejestrowany. A zatem, jako jeden z kilkuset jego odbiorców, może będę miał możliwość do niego powrócić i znowu delektować się wspaniałą interpretacją dzieł Hendrixa i Cichońskiego, z ogromną pomocą towarzyszących im w Toruniu muzyków i wokalistów. Fanom Jimiego życzę zaś, aby "Hendrix Symfonicznie" dotarł do wielu innych miejsc w Polsce (na świecie też). Okazją niech będzie, przypadająca w 2020 roku, pięćdziesiąta rocznica Jego śmierci.
I 
I jeszcze dwa zdjęcia koncertowe udostępnione przez Leszka Cichońskiego.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz