środa, 13 listopada 2019

Spotkanie po latach w Koninie


Dzisiaj powracam do festiwalu "Bluesonalia" w Koninie, na którym 9 listopada wystąpił Arthur Brown. Spotkałem go wiele lat temu, kiedy dał wspaniały show na festiwalu "Legend Rocka" w Dolinie Charlotty. To był zupełnie inny festiwal, można było spotkać się z wykonawcami w restauracji lub w amfiteatrze (wówczas był dużo mniejszy) i pogadać z nimi. Kiedy Arthur Brown zakończył próbę była piękna pogoda, słońce i ciepło, usiedliśmy więc na ławce w amfiteatrze, włączyłem sprzęt reporterski i nagrałem wywiad. Właściwie to były jego bardzo długie wspomnienia, o początkach kariery, o spotkaniach z ciekawymi ludźmi, o Jimim Hendrixie, o tym, jak wówczas młodzi chcieli zdobyć i zmienić świat i jak z całej duszy i całego ciała używali rozkoszy tamtego świata. Fragment opowieści Arthura znalazł się w drugim tomie książki "Jimi Hendrix Szaman Rocka". Kiedy więc dowiedziałem się, że Arthur występuje w tym roku w Koninie postanowiłem, że pojadę i pokażę mu, to co utrwalone zostało na papierze.
Nie ukrywam, że w Koninie, po próbie jaką odbył i potem zaszedł do holu, widząc mnie Arthur był zaskoczony. Nie wiem czy, aż tak dobrze mnie pamiętał, miał bowiem do czynienia z wieloma dziennikarzami i fanami. No i raczej w to wątpię, od ostatniego naszego spotkania minęło dziewięć lat. Po tym wspomnianym wcześniej były jeszcze dwa - pierwsze u schyłku zimy, roku 2010, gdy wewnątrz hotelu w Dolinie Charlotty promował letni festiwal, na którym miał też wystąpić - to zdjęcie powyżej, drugie właśnie latem, kiedy zaprosiłem go do mongolskiej jurty, jakie na terenie Doliny postanowił (jedyny chyba raz) zainstalować Mirosław Wawrowski, prezes, szef i twórca festiwalu oraz całego terenu.
Pokazałem Arthurowi te dwa zdjęcia w wersji czarno-białej, zamieszczone w drugim tomie książki "Jimi Hendrix Szaman Rocka" i w jego oku pojawił się błysk - przypomniał sobie? 'Byłem w Mongolii w latach osiemdziesiątych' - dodał. A potem zaczął przewracać kartki. Książka jest po polsku, zatem nie był tym zdziwiony, ale chętnie oglądał ilustracje: zdjęcia Jimiego, Beatlesów, Little Richarda, Chasa Chandlera... Dodałem wówczas, że napisałem o Nim przy okazji ostatniego występu tria "Jimi Hendrix Experience" wraz z "Crazy World Of Arthur Brown" w teatrze Saville w Londynie. 'To wtedy, kiedy zmarł Brian Epstein?' zapytał. 'Nie' - poprawiłem - 'Brian zmarł w sierpniu, a ten wasz występ był ósmego października 1967 roku'...
Przeglądając drugi tom "Szamana Rocka" Arthur zatrzymał się przy plakacie festiwalu "Barbeque '67", na którym obok Hendrixa widniały nazwy: "Cream", "The Move", nazwiska Zoota Money'a i Geno Washingtona. 'To była dobra muzyka' - powiedział. 'Stare dobre czasy' dodałem, a on skomentował: 'Dobrze, że je przypominasz'...
Moje spotkanie z Arthurem Brownem uwieczniał telefonem (zmieniła się technika, teraz mało kto nosi ze sobą aparat fotograficzny) kolega, który jeździ po wielu festiwalach i jest wielkim fanem dobrej muzyki, głównie bluesa - Marek Kunkel. W ramach rewanżu i ja "strzeliłem" fotkę Jemu i Tomkowi Jankowskiemu, który jest nie tylko wielkim znawcą i fanem muzyki, ale też wspaniałym kierowcą i świetnym kumplem. Pomiędzy nimi oczywiście Arthur Brown.
O Arthurze Brownie więcej w drugim tomie biografii Jimiego Hendrixa "Szaman Rocka" (Część III Rozdział 5 od strony 549 do 558) oraz w tomie trzecim. Planuję jego wydanie za rok w pięćdziesiątą rocznicę śmierci Hendrixa, ale czy się uda? Jeśli będzie zbyt małe zainteresowanie jedyną polską biografią gitarzysty wszech czasów, to może dam sobie spokój. Mimo słów Arthura Browna, które wypowiedział na koniec naszego krótkiego w Koninie spotkania ('Dobrze, że je przypominasz' - chodzi o stare czasy i "starą" muzykę), może nie warto sięgać daleko w przeszłość i pisać o współczesnych... Martyniukach?







1 komentarz:

  1. Arthur ma rację. Zawsze WARTO ‼️🎼🎸
    Finanse są ważne ale nie tylko one...

    OdpowiedzUsuń