Jimi dogadując się z Chandlerem chce jednak wiedzieć, co się stanie z jego kolegami z "Blue Flames". Linda Keith zapamiętała - Reszta chłopaków myślała, że pojadą z nim, ale Chasa interesował tylko Jimi. Myślę, że od razu miał wizję tego kim jest Jimi i to nie był "Jimmy James & Blue Flames"... Chas odpowiedział Jimemu - Nie potrzebujesz ich. W Londynie stworzę dla ciebie zespół. Z nazwą "Blue Flames", też możesz dać sobie spokój. Mamy naszą własną "Blue Flames"... Chandlerowi chodziło o grupę, która towarzyszyła wokaliście i pianiście Georgiemu Fame, w której grał (jeszcze w tym czasie) Mitch Mitchell, który niebawem, w Anglii zostanie perkusistą tria Hendrixa.
Oto co dalej opowiadał Chas Chandler – Zespół "The Blue Flames" zupełnie mnie nie interesował. Był tylko grupą towarzyszącą, która brzmiała tak, jakby Jimi spotkał ją dopiero dzisiaj. Basista był palantem, a perkusista nie potrafił grać. Powiedziałem więc, że z nikim więcej nie podpiszę kontraktu. To nie ma sensu. Miał świetnego drugiego gitarzystę - chłopaka, który miał zaledwie szesnaście lat i nazywał się Randy California, zdobył sławę z amerykańską grupą "Spirit". Randy California był miłym dzieciakiem, ale on chciał tylko grać bluesa, a ja nie myślałem, że to byłby dobry sposób na to, aby Jimi Hendrix odniósł sukces. Wiedziałem, że z Jimim nie było już miejsca dla innego gitarzysty. A poza tym co do Jimiego miałem inne plany...
Co do talentu Jimiego Hendrixa Chandler był bowiem pewien. Wiemy już też z przytoczonych wypowiedzi, że co do reszty muzyków z jego zespołu, który wówczas obserwował, jego opinia była także ugruntowana. Wspominał Randy California – Po pierwszym spotkaniu z Chasem, Jimi zapytał, czy pojadę z nim. Myślę, że chciał tego, abym był częścią jego zespołu w Anglii, sugerując, że moglibyśmy grać więcej bluesów z Delty. Ale Chasa nie interesowałem, jego interesował tylko Jimi. I stało się oczywiste, że znalazłem się wtedy tylko dlatego, ze Jimi tego chciał. A ja przecież i tak nie mógłbym polecieć do Anglii, miałem wtedy tylko piętnaście lat, zapytałem moich rodziców, a oni odpowiedzieli 'Nie'...
Zatem Hendrix już wie, że młodzi muzycy z "Blue Flames" nie mają szans, aby z nim polecieć do Anglii, chciałby jednak mieć przy sobie kogoś do kogo ma pełne zaufanie. Dzwoni więc do starego przyjaciela do Nashville. Wspominał Billy Cox – Nie kontaktowaliśmy się ze sobą przez rok i nagle jesienią 1966 roku zadzwonił do mnie mówiąc, że jest jeden gość, który chce go zabrać ze sobą do Anglii. 'Chce zabrać mnie ze sobą do Europy i zrobić ze mnie gwiazdę. Mówiłem mu o tobie. Przyjedziesz do Nowego Jorku?' Cóż, nie mogłem, miałem tylko trzy struny w moim basie i pożyczony wzmacniacz. On dodał: 'Zrobię to i wyślę po ciebie'. Ale to nie wyglądało na nic wielkiego. Powiedział więc: 'Dobra, lecę do Europy i kiedy mi się uda, przyślę po ciebie'. I tak zrobił - choć zajęło mu to dwa lata. A przez ten czas otrzymałem od niego jedną pocztówkę... Do następnego spotkania Hendrixa z Billym Coxem dojdzie dopiero w 1969 roku.
Po latach Leon Hendrix będzie opowiadał o tamtym okresie w życiu swego sławnego brata - Był szczęśliwy, kiedy był z "Jimmy James & The Blue Flames". Zarobił 100 dolarów za tydzień, miał samochód i dziewczynę. Wszystko zmieniło się kiedy Chas Chandler wszedł do Cafe Wha?... A Jimi Hendrix doda później – Śniło mi się, że coś się wydarzy w 1966, bo taki numer widziałem we śnie. Szczęście uśmiechnęło się do mnie, gdy Chas Chandler, basista The Animals, zjawił się na naszym występie. Chas spytał, czy chciałbym pojechać do Anglii i założyć tam nowy zespół. Wyglądał uczciwie, a ja nigdy nie byłem w Anglii...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz