czwartek, 10 grudnia 2020

Jeanette Jacobs

            Co do wspomnianego już wielokrotnie wianuszka kobiet, przychodzących na występy do klubów i które go po nich wówczas (i nie tylko wówczas) otaczały, Jimi wspominał - Village było wspaniałe. Miałem dużo wolnego czasu, grałem tylko wieczorami. Nocowałem u poderwanych dziewczyn... Były oczywiście i te bliskie, z którymi Hendrix wtedy w Nowym Jorku utrzymywał kontakty w miarę regularnie. Latem 1966 roku, oprócz Faye Pridgon, Carol Shiroky i Lindy Keith, do grona bliskich przyjaciółek zaliczały się także Emeretta Marks, która wzięła udział w scenicznej wersji “Hair”, wspominała zresztą później – Widziałam go parę razy w Village. Sama śpiewałam wtedy z "The Blues Project"... oraz biała piosenkarka Jeanette Jacobs. Przyjaźni się ona z Jimim, niemal od jego pierwszych dni w Nowym Jorku. Opowiadała - Kiedy go spotkałam, miał tylko dwie pary spodni, dwie koszule i gitarę. To było wszystko co posiadał. Ale miał przeczucie, że będzie gwiazdą. 'Będę wielki' mówił i to zanim poznał Chasa...

            Jimi Hendrix z Jeanette Jacobs, choć nie pisało o tym wielu jego biografów, spotykał się  i spotykać będzie w Nowym Jorku i później w Los Angeles, zanim zostanie wielkim sławnym "Jimim Hendrixem". Razem będą chodzili na różne przyjęcia. ...Pytał: 'Co byś chciała?' - opowiadała Jeanatte - 'Co masz na myśli?' mówiłam, a on na to: 'W następnym pokoju, możesz dostać coś za darmo'. Zapytałem, kim oni byli, ci co przynieśli mu "za darmo", a on powiedział, że fani, którzy chcieli, by się naćpał. To go jednak nie martwiło, mógł się podłączyć. Było tam wszystko co można wymyślić - "uppers and downers", "white lightning", "purple hearts", bierz co chcesz. Nie mógłbyś w to uwierzyć, ale on myślał, że może wziąć wszystko, co tylko zechce. To jednak było smutne, że ludzie, którzy go kochali chcieli go zabić. Oczywiście nie celowo. Był idolem, może geniuszem, a oni myśleli, że on może wszystko wziąć. Lubił wprawdzie eksperymentować, ale nigdy nie brał niczego poza 'kwasem'. Jimiego nigdy nie widziałam z igłą... (czyli z heroiną - przyp. aut.)

            Dziesiątego grudnia 1969 roku Jeanette Jacobs będzie z Jimim w Toronto na finale rozprawy w sprawie przewozu przez granicę do Kanady narkotyków i uwieczniona zostanie na zdjęciu, jak pokazuje znak "V" - zwycięstwa Jimiego (dokładnie - pomyślnego dla niego werdyktu sądu). Głos Jacobs pojawi się na koniec "Voodoo Chile", kiedy powie: 'Bar jest zamknięty', wystąpi też w chórku śpiewając w piosence w stylu Curtisa Mayfielda "Have You Ever Been (To Electric Ladyland)", a gdy Eddie Kramer odtworzy jej to nagranie, Jeanette podskoczy z radości i zacznie wołać: 'Śpiewam, śpiewam'...

            ...Myślę, że z powodu śmierci matki, Jimi nie miał szczęśliwego dzieciństwa - wspominała Jeanette Jacobs - To cały czas tkwiło w jego głowie. Wyjmował mi drinka z ręki i mówił: 'Masz dość'. Bo jego matka piła. 'Proszę, nie pij. Oprócz matki jesteś jedyną dziewczyną, która może wywołać u mnie płacz' . Dodawał: 'Kiedy zostanę gwiazdą, będziesz miała wszystkie ciuchy jakie zapragniesz' Brał adresy sklepów odzieżowych i mówił: Możesz mieć to i to'... Ich kontakty będą jednak na długi okres przerywane, częściej będą się spotykać, gdy Jimi Hendrix wróci do Nowego Jorku na stałe. ...Był bardzo wrażliwą i nieśmiałą osobą. Nie był wcale głupi, jak twierdzili niektórzy - dopowiadała - Czasem rzeczywiście udawał głupka, robił to, bo chciał zobaczyć, czy go ludzie wykorzystują. Dzwonili do niego, siedziałam, patrzyłam na niego i śmiałam się. A on mówił: 'Już zasypiam' Rozmówca odkładał słuchawkę, a on siedział i śmiał się, a potem mówił: 'Halo, halo?' Myślę, że mógłby być niezłym aktorem. Pamiętam, że kiedyś na tournee "olał" koncert. To było w Nowym Jorku. Powiedział, że jest zmęczony i chory, oni nazwali to "wyczerpaniem". A kiedy odłożył słuchawkę włączył telewizor i przez jakiś czas oglądał program. Potem powiedział: 'Chodźmy tam, gdzie nikt nas nie zobaczy'. Skończyło się to w Scene Club. Zobaczył tam nas techniczny i powiedział: 'Myślałem, że jesteś chory', Jimi odparł: 'Rób dobrze to, co wiesz. Czas nie jest ograniczony'...

            Jeanette Jacobs w 1969 roku poślubi muzyka grupy "Traffic" Chrisa Wooda (Jimi będzie z nim występował i nagrywał), spotka zaś Jimiego Hendrixa w Londynie dzień przed jego śmiercią. Kiedy dowie się, że na zawsze odszedł, załamie się nerwowo. Powie później, że była jedną z czterech kobiet, które Jimi kochał - Ja byłam jedną, drugą Faye, dziewczyna, którą poznał, kiedy miał 16 lat (!!!), no i Kathy Etchingham. A potem była Monika Dannemann, lecz ona dla niego była ucieczką. On naprawdę chciał mieć dom i żonę. W ogóle wszystkim nam najbardziej potrzebna była jedna rzecz - myślę o miłości... (nawiązując do tytułu trasy koncertowej, ostatniej w życiu Hendrixa i albumu, który ukaże się po jego śmierci - “Cry of Love” - przyp. aut.)

            Rok po śmierci Hendrixa Jeanette Jacobs powróci do normalnego życia dzięki Maggie Bell, zacznie występować na estradzie z jej zespołem "Stone The Crows", Dr. Johnem, własną grupą "Cake" oraz z "Air Force" grupą Gingera Bakera, perkusisty "Cream". Odejdzie nagle pierwszego stycznia 1982 roku, po ataku epilepsji lub, jak twierdzą niektórzy, wskutek przedawkowania narkotyków. Jej mąż Chris Wood przeżyje ją o półtora roku, mając trzydzieści dziewięć lat, umrze dwunastego lipca 1983 r.

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz