Sala Centrum Kulturalno-Kongresowego
Jordanki w Toruniu wczoraj wieczorem (29 listopada, dwa dni po 77
rocznicy urodzin Hendrixa) wypełniła się fanami dobrej muzyki zarówno rockowej
jak i symfonicznej. Łączenie gatunków uważanych przez niegdyś za bardzo od
siebie odległe i niemożliwe do połączenia, intryguje od dawna. Najpierw na polu
jazowym. Wspomnieć wypada najpopularniejsze i często wykonywane "Błękitną Rapsodię" Gershwina,
czy różnie oceniane przez krytyków Duke'a Ellingtona "Koncerty Sakralne". Do wykonywania swoich popularnych
utworów próbowali angażować orkiestry symfoniczne rockmani Sting czy grupa "Metallica"
(w Polsce" "Coma", "Dżem", "Lady Pank" i
"Perfect"). Byli też i tacy, którzy pisali na zespół rockowy i
orkiestrę symfoniczną ("Koncert na
grupę i orkiestrę" Jona Lorda z "Purplami", "Days of Future Passed" zespołu
"The Moody Blues"). Podobne marzenie miał, jak wynika to z wypowiedzi
udzielonych w końcu szóstej dekady XX wieku, Jimi Hendrix. Arthur Brown
wspominał mi, że Jimi myślał o połączeniu muzyki w stylu Wagnera z psychodelią
i bluesem. Hendrix, o czym wiedzą zapewne jego fani, nie był człowiekiem i
muzykiem ortodoksyjnym. Słuchał płyt z muzyką tzw. poważną, o czym wspominali:
jego angielska dziewczyna Kathy Etchingham oraz Eddie Kramer, przez lata związany
z Jimim inżynier nagrań (o tym napiszę więcej w tomie trzecim "Szamana
Rocka"). Hendrix marzył o napisaniu symfonii na wiele
instrumentów, w tym na gitary oczywiście. Po dokończeniu nauki w jakiejś szkole
muzycznej zamierzał nie tylko pisać ale też dyrygować wykonaniem swoich
wymarzonych dzieł. I gdyby nie jego śmierć może by się tak stało. Koncertem "Hendrix
Symfonicznie" marzenie swego idola spełnił, Leszek Cichoński,
polski gitarzysta i kompozytor, od zawsze, jak to wynika z jego wypowiedzi i
tekstu piosenki "Thanks Jimi",
wielki fan Hendrixa. Dokonał aranżacji i orkiestracji kilku znanych utworów
gitarzysty wszech czasów a do ich wykonania zaprosił swoich muzyków (Tomasz
Grabowy - gb, Robert Jarmużek - key, Łukasz Sobolak - dr), wokalistów: Jorgosa
Skoliasa oraz Łukasza Łyczkowskiego (finalistę jednego z konkursów "Voice
of Poland") i Toruńską Orkiestrę Symfoniczną, którą poprowadził
Jerzy Kosek. Symfoniczne wykonanie piosenek Hendrixa poprzedził Cichoński z
zespołem wykonując funkowo "Voodoo
Child" oraz nastrojową kompozycję Dereka Trucksa "So Close, So Far Away". A potem, już z orkiestrą
symfoniczną kompozycje Jimiego, m.in.: "Foxy
Lady", "Fire", "Little Wing" i ponownie "Voodoo Child".
Najbardziej w
Jordankach
zaskoczyła mnie, a pewnie też innych odbiorców, kojarzona powszechnie
jako dzieło Hendrixa piosenka "Hey
Joe" w rytmie bolera. Powstało niesamowite dzieło, w którym aranżacyjnie,
melodycznie i harmonicznie zmieszały się charakterystyczne motywy obu kompozycji:
Billa Robertsa, amerykańskiego twórcy pierwszego przeboju Hendrixa oraz Francuza
Maurycego Ravela. Nie wiem i zapewne nikt tego nie wie, czy w podobny sposób
postąpiłby Jimi, ale przecież i on, wykonując na koncertach popularne utwory
bardzo mocno je zmieniał, czasem z własnej artystycznej potrzeby, czasem z
przyczyn poza muzycznych. Archiwa fanów Hendrixa, kolekcjonujących jego nagrania
koncertowe, wydawane na płytach oficjalnych, półoficjalnych czy pirackich,
pełne są niesamowitych ujęć, dobrych, nieudanych, a czasem genialnych. "Hey Joe" w wersji bolera
nigdy nie spotkałem, stąd też moje zdziwienie, poruszenie i zachwycenie - nie
tylko warstwą instrumentalną (utkaną przez zespół, gitarę solową i orkiestrę
symfoniczną) ale też wokalną interpretacją Jorgosa Skoliasa. Jeśli dobrze
zrozumiałem zapowiedź Przemka Draheima, wprowadzającego publiczność w atmosferę
wydarzenie w Jordankach, wczorajszy koncert miał zostać zarejestrowany. A
zatem, jako jeden z kilkuset jego odbiorców, może będę miał możliwość do niego
powrócić i znowu delektować się wspaniałą interpretacją dzieł Hendrixa i
Cichońskiego, z ogromną pomocą towarzyszących im w Toruniu muzyków i wokalistów.
Fanom Jimiego życzę zaś, aby "Hendrix Symfonicznie"
dotarł do wielu innych miejsc w Polsce (na świecie też). Okazją niech będzie,
przypadająca w 2020 roku, pięćdziesiąta rocznica Jego śmierci.
I
I jeszcze dwa zdjęcia koncertowe udostępnione przez Leszka Cichońskiego.